Dzisiaj w końcu pojadę do domu. Będę miała normalne łóżko, normalny telewizor, normalne jedzenie i normalne krany. Lodówka jest już co prawda mniej normalna, bo pochodzi z czasów radzieckich i nadano jej nazwę Mińsk, ale wszystkiego mieć wszakże nie można.*

Z moich zakupowych planów gówno wyszło.
Czemu?

W tajemniczych okolicznościach w nocy z 10 na 11 kwietnia odkształciły mi się soczewki w pojemniczku z płynem. Nijak nie można ich teraz założyć na gałkę oczną. Od tamtej pory chodzę ślepa i wpadam na słupy, bo nie stać mnie na zakup nowych.

Cen i rozmiarów ubranek za chiny ludowe nie mogłam dostrzec. Ale nic to.. wybrałam jakieś gustowne pantalony dżinsowe na chybił trafił, poszłam do przymierzalni, wcisnęłam w nie swój tyłek.. patrzę w lustro..

Chrystusie!
Jak zobaczyłam swoją sylwetkę w tym sklepowym lustrze to aż się przeżegnałam. No kurwa baleron, jak nic. Tłuszcz, wszędzie tłuszcz. Z boku, z tyłu, z przodu. Wszędzie! Nawet pod powiekami dostrzegłam zalążki tłuszczu.

Całości obrazu dopełniał trupio blady odcień mojej dupy, legendarny już wystający brzuch, czerwony prychol rozmiarów Wezuwiusza wyglądający z dekoltu i krzywe żeberko z lewej strony.

Oni mają w tym jakiś cel? Jest im to na rękę, że ludzie strasznie wyglądają w sklepach z ciuchami? Na chuj dają tam takie wybitnie nieprzyjazne światło? W CCC w moim miasteczku wygladało sie przezajebiście. Chodziłam do sklepu tylko po to żeby pooglądać się w lustrze.

A tutaj? Obraz nędzy i rozpaczy.
Po prostu pasztet podlaski, taka byłam piękna.



ja w przymierzalni w Reserved, po założeniu na dupę spodni


Prawdopodobnie jak się jest zajebistą dupencją, opaloną na złocisty brąz to w każdym świetle wygląda się świetnie, nawet w tym najostrzejszym. Niestety, ja zajebistą dupencją nie jestem i nigdy nie będę. Jestem tylko przeciętną, szarą dziewczynką z krzywym uzębieniem na dodatek. I proszę o trochę litości. Przeciętni też chcą się sobie podobać, a nie płakać z rozpaczy widząc swoje odbicie w sklepowym lustrze.

W zwiazku z tym hańbiącym postępowaniem marki Reserved postanowiłam: moja stópka więcej tam nie postanie (chyba, że wymienią żarówki na lepszy model).

Tak więc wybiegłam stamtąd załamana, pochlipując żałośnie skierowałam się do Empiku. Aby się pocieszyć wydałam 25 zł na gazety. Miałam iść do parku i tam poddać się relaksacji oraz czytaniu prasy, ale i to mi nie wyszło. W sobotę (dzień tychże zakupów) w Białymstoku wiał halny, więc przesiadywanie na ławce w parku nie było zbyt roztropnym pomysłem. Poza tym pełno było w nim rozbieganych, nadpobudliwych dzieci i ich udręczonych rodziców. Na co mi takie podejrzane towarzystwo?

Jeszcze żeby było milej i sympatyczniej wystąpiła u mnie menstruacja. Przejebane na całej linii. Wsiadłam w 19 i spierdoliłam do domu użalać się nad swym losem.

Jest jednak promyczek światła w tej wszechogarniającej mnie ciemności. Wuefista zlitował się nade mną biedną sierotą i anulował mi 4 z 6 nieusprawiedliwionych nieobecności na wf. Sam z siebie, o nic go nie prosiłam. Jednak wuefiści mają serce, a nie tylko pompę ssącą - tłoczącą.

* Ojciec za nic jej nie wyrzuci, póki działa. To nic, że zużywa tyle prądu co osiedle domków jednorodzinnych. Skoro działa jest dobra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz