Mój nastrój jest zadziwiająco dobry. To pewnie przez banany, bo zjadłam
ich prawie kilogram. Apeluje więc do was - jedzcie banany, pozbędziecie
się depresji. Banan działa na organizm człowieka zgodnie z
przedstawionym poniżej schematem:
banan -> zawiera tryptofan -> zjedzony wraz z bananem tryptofan
zmienia sie w 5-hydroksytryptofan (5-HTP) -> 5-HTP w magiczny sposób
zamienia się w serotoninkę -> podniesiony poziom serotoniny łagodzi
depresję oraz stabilizuję wahania nastroju
Chciałam kupić 5-hydroksytryptofan w pigułach, ale jak zobaczyłam cenę
za słoik to sie przeżegnałam i porzuciłam te plany. Kupię go sobie jak
już będę zajebiście bogata po tej psychiatrii/psychologii/dietetyce/czy
chuj wie czy.
a to w celu zobrazowania moje prześwietnego nastroju:
Nabyłam chusteczki do demakijażu made for biedrona. Nie wypaliły
mi twarzy, więc zakup można uznać za udany. Ponadto zmiękczam sobie
stópki luksusowym kremem bebeauty (również z biedronki), ponieważ chcę
wywrzeć zajebiste wrażenie na moim eks bojfredzie. Miał słabość do
kobiecych stóp, więc zrobię sobie frencz manikir, przywdzieje fikuśny
sandałek na stópkę i chłopiec oszaleje po prostu.
To część mojego szczwanego planu. Knuje bowiem intrygę, mająca
doprowadzić do ponownego bycia z nim w parze. Tu musi nastąpić heppi
end, big love, pięcioro dzieci i drewniany domek pod lasem. Innej opcji
nie widzę. (♫ One day, we'll be together! yeah! ♫♫)
Szczegóły akcji podam w czasie późniejszym.
Rano wlazłam do toalety i spostrzegłam ze baba wywiesiła biały,
jedwabisty papier do dupy zamiast tego szarego z makulatury. To znak na
to, że mieli pojawić się goście. No i proszę cała rodzina zjechała
wieczorem, bo jak sie okazało babka miała wczoraj 70 urodziny.
Były uściski, życzenia, wręczanie bombonier i inne cyrki.
Jej synkowi urodziła się niedawno córka i wiadomo wszyscy od razu: "jaka
piękna niunia!", "jaka dzidzia!". Starsze kobity zaczęły seplenić jak
dzieci w najwcześniejszych fazach rozwoju: "A ćo to? A gugu..". kurwaa!
jak to usłyszałam to mi się żołądek w precel zawiązał, mózg sie
zawiesił, poziom insuliny podniósł się niebezpiecznie od nadmiaru cukru.
Błagam! Zachowujcie się jak zdrowi psychicznie ludzie, a nie jak świry
po lobotomii.
Jakiś pojebany, nieujarzmiony ośmiolatek (zapewne wnuczek babki) wbiegł
mi do pokoju. Ja po mieszkaniu swojej babki nigdy tak nie szalałam.
Siedziałam kulturalnie dupą na krześle, a nie miotałam się jak dzikie
zwierzę w gorączce. Co sie dzieje z ta dzisiejsza młodzieżą?
Sama babka tradycyjnie przegina pałkę. Rano była na mszy, potem wróciła,
odmówiła różaniec z radiem m., potem załączyła anioła (?) pańskiego
transmitowanego z samego Watykanu, koło godziny 20 też jakiś różaniec
czy coś odmawiała.. ile razy można pytam się? Przecież to się na mózg
rzuca, psychikę trwale zniekształca. Raz a porządnie nie wystarczy?
Trzeba w kółko to samo powtarzać? Dzień w dzień? Do usranej śmierci?
Gdybym ja była bóstwem to smutno by mi było, że ludzie nie wykazują
żadnej inwencji twórczej i wciąż klepią to samo. Nie mogą dodać czegoś
od siebie, tak szczerze z serca własnymi słowami się pomodlić? Nie
lepsze to niż odmówienie tysiąca zdrowasiek na różańcu?..
ale co ja tam wiem, zapewne gówno. jestem tylko miernotą z chorym mózgiem.
Mam w planach założenie psychiatrycznego bloga. Nerwice, zaburzenia
osobowości, depresje, schizofrenia, dewiacje i inne odchyły od
psychicznej normy. Wpisze se w cv prowadzenie specjalistycznego bloga i
wtedy to dopiero będę zajebista. Hłehłehłe.
Swoją wiedzę zamierzałam oprzeć (ale nie przepisać słowo w słowo) na
psychiatrycznej książce wypożyczonej jakiś czas temu z biblioteki
uniwersyteckiej. To bardzo interesująca i pouczająca lektura. Wiele
wniosła do mojego szarego życia. Niestety jakiś student (medycyny
najpewniej) już ją sobie zaklepał w bibliotece i muszę ja zwrócić do 20
marca (który taki szybki? coo?! już ja cię znajdę gagatku, poczekaj..).
***
Cały czas mam ochotę na śledziki i rurki z kremem. Czyżby ciąża urojona?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz