Plany były piękne i ambitne. Miała być nauka hard, robienie zadań, analiza doświadczeń chemicznych. Jak zwykle gówno z nich wyszło. Najwyraźniej jestem zbyt tępa na chemię. Albo zbyt leniwa. Mogę być też zarówno tępa i leniwa. Nie ma dla mnie żadnego ratunku i muszę się pogodzić z moim żałosnym losem nieudacznika.






Opaliłam ręce, szyję i twarz, bo tylko te części ciała wystawiam na działanie promieni słonecznych. Skóra pokrywająca resztę mojego ciała jest blada jak dupa albinosa, wręcz prześwitująca.

W jakimś tam średniowieczu byłabym świetna partią, bo cienka skóra i prześwitujące naczynia żylne świadczyłyby o moim szlacheckim pochodzeniu. W obecnych czasach nie jest już tak romantycznie i słodko - prześwitująca skóra świadczy jedynie o mojej skłonności do żylaków kończyn dolnych. Aby dokończyć dzieła zniszczenia moim wyglądzie i ostatecznie się oszpecić ścięłam sobie grzywkę (zawsze mnie jakieś szatanisko podkusi!) i wyglądam teraz jak średniowieczny franciszkanin z tym, że ja mam włosy na czubku głowy. Trudno. Muszę sobie szukać niewidomego chłopa. I najlepiej takiego bez obu kończyn górnych, aby nie wymacał palcami mojej szpetoty.

Roboty nie ma, bo nigdzie mnie nie chcą. Nie mam odpowiedniego wykształcenia i/lub odpowiedniego doświadczenia. Do mycia podłóg w markecie potrzeba dwuletniego stażu pracy oraz dyplomu anglistyki. Ludzi zdrowo pojebało. Dziś zgłosiłam się do sprzedaży zapiekanek w jakiejś budzie. Zobaczymy co w tej sprawie przyniesie przyszłość.

W nocy spać nie mogę, bo żar tropików razem z komarami wlewa mi się przez okno do pokoju. Nienawidzę lata. Nic tylko pot, insekty, salmonella z przeterminowanych lodów. Całe dnie siedzę przed tv ze szklanicą mrożonej herbaty w garści i tępo wpatruję się w ekran. Straszliwie cierpię fizycznie, ale za to weltschmerz jakby osłabł.





Jest jeszcze jeden powód mojej nienawiści do lata: każdy normalny człowiek ze względu na upał biega w krótkich majtkach z gołymi nogami. Ja nie mogę pokazać moim ekstremalnie otłuszczonych nóg i kiszę się w legginsach. W zimę można chodzić w góralskich skarpetach do kolan czy nawet w wełnianych kalesonach i żadna dzieweczka nie pokazuje swoich długich, opalonych, lśniących odnóży. Nie jest mi żal i czuję się wtedy prawie normalna.

W związku z panem Dżulienem urządziłam akcję pt: "Ostateczne paszoł won z mojego komputera!" i usunęłam wszystkie zdjęcia oraz inne pierdoły związane z wyżej wymienią osobą.

Po 30 minutach znów chciałam zapisywać jego foty na dysku, bo jak można żyć nie mając na dysku trzech milionów zdjęć swojego eks chłopaka?!

Nigdy nie pozbędę się tego osobnika z mojego mózgu.

Zabiłby tuzin ludzi i zadzwoniłby do mnie w środku nocy: "No cześć. Zabiłem kilka osób i potrzebuje pomocy." Ja chwyciłabym szpadel, piłę do metalu, złapałabym rulon worków na śmieci w garść i pobiegłabym za nim w las ukrywać zwłoki.

Zatem w moim życiu uczuciowym nic się nie zmieniło przez ostatnie 2 lata. Dalej kontynuuję użalanie się nad sobą. Oczywiście przez te dwa lata musiałam przegnać kijem każdego, który okazał choćby cień zainteresowania moją osobą. Jak było chociażby z tym nieszczęsnym Informatykiem? Hę?

Naprawdę umrę w samotności wpierdolona przez moje koty i to niestety na własne życzenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz