Moje przygotowania do matury z chemii rozszerzonej '12 leżą i kwiczą, więc raczej nie pójdę na lekarski. Na razie zostaję mi moja kochana dietetyczka. Absolwenci&studenci innych perspektywicznych kierunków apeluję do Was! Trzymajcie dla mnie kolejkę w pośredniaku! Za trochę ponad 3 lata się tam spotkamy!

Ale, ale! Podejrzewam też u siebie tętniaka mózgu. Może rok, może dwa i wyciągnę kopyta. Wtedy nie będę musiała martwić się swoją karierą zawodową.

Dzisiaj założyłam na grzbiet moją nową kurtkę i poszłam sobie do Biedro po żelki. Miałam dziwne wrażenie, że ludzie się na mnie patrzą. Wszyscy. Wiem, że takie zaburzenia leczy się psychiatrycznie, ale ja do tej pory nie zebrałam środków na ten szczytny cel. Nie wiem czy kiedykolwiek je zbiorę i pewnie do końca swojego marnego życia będzie mi się wydawało, że wszyscy ludzie na ulicy się na mnie gapią.

Nauka gotowania idzie mi wręcz zajebiście. Na święta wielkanocne zrobiłam szarlotkę z ciastka kruchego, które było kruche tylko z nazwy; sernik, którego biszkoptowy spód pod wpływem temperatury i czasu zmienił sie w węgiel kamienny; ciasto z bananów, w ktorym nie bylo czuć bananów za to czuć było cukier kryształ...

Ach tam! Niebawem będę jak Najdżella! Czuję to w kościach!




Uczę się grać w szachy. Aktualnie jestem na poziomie Debil. Przyswoiłam sobie wszystkie reguły tej zacnej gry i osoby, które widzą szachy pierwszy raz na oczy dają mi mata w 3-4 ruchach.

Nie dość, że Najdżella to jeszcze Kasparov! Drżyjcie, bo oto nadchodzi najwybitniejsza z wybitnych!

Kompletuje nową wiosenną garderobę. Kupiłam sobie 2 pary ledżynsów, czarną tuniczkę, granatową bluzkę z bufkami, top w kwiatuszki, czarną bluzkę z perwerszyjnym dekoltem oraz kurtkę w sam na motór. Teraz trzeba tylko znaleźć właściciela motóru, który będzie na tyle psychiczny, że zechcę się ze mną spotykać. Bo na razie to posucha... Nawet z rowerem nie ma amanta. Co ja gadam?! Brałabym nawet gołodupca z hulajnoga! Gdyby taki był gdzieś w pobliżu i byłby chętny na bliższą znajomość.

Muszę na gwałt zrobić coś z moją fryzurą (a raczej jej brakiem, bo od czasów przedstudniówkowych nie byłam u fryzjera). Salon fryzjerski mam pod mieszkaniem, a wybieram się do niego już chyba czwarty miesiąc. Trzeba to zmienić, bo teraz wyglądam jakbym nosiła puszystego pudla na głowie.



moje włosy


to tyle.
si ju lejter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz