Wbrew temu co podejrzewa anonimowy komentator z poprzedniej notki nie powróciłam do normalnego życia, a i szczęście widziałam jedynie jak ode mnie spierdalało pędem.

Tzn. powróciłam do życia na miesiąc. Przez jeden gówniany miesiąc miałam tak stabilny i zajebisty nastrój jakiego nie doświadczyłam od wczesnych klas podstawówki.

W lutym na fb napisał do mnie Dżulien. Najpierw myślałam, że mój stan psychiczny pogorszył się i mam po prostu omamy wzrokowe. Okazało się, że z moim móżdżkiem wszystko w porządku i rzeczywiście do mnie napisał. Chciał się spotkać. Kiedy to przeczytałam to prawie dostałam orgazmu, bo w tej chwili zaczęły się spełniać moje wieloletnie fantazje.

No więc tak w skrócie: spotkaliśmy się w sumie 4 razy i spędzaliśmy czas na różnorodnych zabawach. Po 4 razie wyszło szydło z wora. Ja z każdym spotkaniem napalałam się na związek, a on myślał, że spotykamy się jak dwoje samotnych dorosłych ludzi tyle, że z całowaniem i innymi dodatkami. Z natury jestem bardzo nerwowych człowiekiem ze skłonnością do fantazjowania, więc w moim mózgu zrodziła się myśl, że on chciał mnie niecnie wykorzystać. On myślał, że ja zdaję sobie z tego sprawę, że spotykamy się bez żadnych zobowiązań, a ja zlekceważyłam wszystkie znaki na ziemi i na niebie, które na to wskazywały. W swoim pokręconym umyśle widziałam siebie razem z nim przed USC.

I wyszło do dupy jak zwykle. Kiedy się o tym dowiedział to powiedział, że chyba byłoby lepiej dla mnie, żebyśmy się nie spotykali i żebym poszukała sobie kogoś, kto będzie do mnie czuł coś więcej i że nie chciał sprawiać mi przykrości ani mnie oszukiwać.

Powiem wam, że dużo łatwiej by mi się żyło gdyby mój Eks-Oraz-Niedoszły-Chłopak-Po-Raz-Drugi okazał się wrednym i podstępnym chujkiem. Niestety to ja widziałam to co chciałam widzieć i nadmiernie się napalałam (jak to ja). On chciał sobie mnie po prostu przypomnieć, miło spędzić czas, i myślał, że ta cała myłość mi dawno przeszła (tak jak jemu). Skąd miał wiedzieć, że przez trzy lata byłam jego psychofanką, planowałam z nim ślub cywilny oraz 5 dzieci?

No trudno. Przecież go nie porwę i nie zamknę w wilgotnej piwnicy po kres jego dni. Przekazałam mu, że nie mam do niego żadnego żalu i że absolutnie nie będę przechodziła na drugą stronę ulicy kiedy go gdzieś przypadkowo zobaczę oraz życzyłam znalezienia fajnej i ogólnie szexy dziewczyny.

Weltschmerz oraz ból dupy powróciły do mnie zwiększone po tysiąckroć i nie potrafię nad nimi zapanować. Chyba taki już mój żałosny los. Muszę rozpocząć kompletowanie mojej prywatnej armii puszystych kotów, żebym nie spędziła starości samotnie. Z mężczyznami daję sobie spokój (z kobietami też daję sobie spokój, żeby nie było).

Tak właściwie to powinnam się uczyć, a nie lamentować, bo jutro mam mini egzamin z bezpieczeństwa żywności (szit nad szity), ale już mam wyjebane delikatnie mówiąc. Życie mi się popieprzyło i nie mam mózgu do nauki. W ogóle mam dość tego dietetycznego gówna, które studiuje.

I chyba w końcu nadeszła ta wiekopomna chwila, w której to zdałam sobie sprawę, że nie obędzie się bez wizyty u specjalisty od czubków. Megadawki jakiegoś SSRI oraz jakiegoś zacnego anksjolityka byłyby w moim aktualnym stanie bardzo wskazane.

Dobranoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz