Zjadłam dwa serki wiejskie z auchan, z tym ich czerwonym słowikiem czy chuj wie czym na etykiecie (odradzam, w ogóle nie smakuja jak serki wiejskie), paczkę tych czekoladowych drażetek z biedronki, które mają udawać m&m's, surówkę (ale nie wiem jak sie nazywała, bo nie napisali na etykiecie; po własnościach organoleptycznych ciężko stwierdzić co w niej było), 4 bułeczki pszenne i pasztefiks podlaski ze zmielonych kurcząt. Miałam nie przekraczać 1000 kcal dziennie, niestety z moich planów gówno wyszło.

Kupiłam sobie herbę o smaku grzanego wina. Po dokonaniu zakupu zauważyłam, że zawiera aspartam. Trudno. Może nie dostanę raka.

W poniedziałek miałam examin z anatomii. Na pięć minut przed nim mowie: "żeby było mało mięśni i stawów, bo nic na ich temat nie wiem". Wchodzę, siadam, dostaję arkusz, patrzę i co widzę? Zadanie pierwsze: piękny szkic stawu oraz pytanie: cóż to za staw? wymień co tworzy panewkę i główkę tegoż stawu? Niezrażona spogladam na zadanie drugie, a tam pytanie: najsilniejszym prostownikiem stawu biodrowego jest mięsień...(i tu należało wstawić prawidłową odpowiedź, której nie znałam). na ja pierdole co to ma być? cały Wszechświat kontra ja?

Poszłam na ten egzamin w czarnym swetrze, dżynsach, najaczach ze świńskiej skóry (też zresztą czarnych) i z wronim gniazdem na głowie. Nic nie poradzę, że to był mój najelegantszy strój. Jedna dziewczynka zjechała mnie wzrokiem. Ona była wystrojona jak stróż w boże ciało, brakowało jej tylko kokardy we włosach. Szkoda, że sukni wieczorowej jak z rozdania Oskarów nie zajebała na siebie..

Ubolewam nad tym, że brakuję mi ambicji. Chciałam co prawda iść na lekarski, ale nie dlatego ze jestem ambitna, tylko dlatego że interesuja mnie takie medyczne wiadomości. Zresztą pewnie i tak by mnie wyjebali na zbitą twarz po tygodniu, a ludzie by mnie śmiechem zabili.

Chciałabym byc normalna, wtedy życie byłoby prościutkie. Teraz jednego dnia jestem załamana i plotę sobie postronek żeby sie na nim powiesić, łzy płyna mi samoistnie strumieniami po plecach, po półdupkach, mam rozstrój nerwowy, boli mnie lewa komora serca, zasypiam i budzę się zestresowana bez powodu, a drugiego totalna euforia, kocham wszystko i wszystkich, mogę wam oddać moją ostatnią koszulę i będę zajebiście szczęśliwa.

Sięgnęłam szczytu lenistwa.
Nic mi się nie chce. Czasami to nawet się nie czesze. Włosy przeczą istnieniu grawitacji i sterczą pionowo w górę. Umycie zębów to jak praca w kamieniołomach. Często chodzę w ubraniach wyglądających jak wyciągnięte psu z gardła, z worami pod oczami i zaczerwienieniem wokół prawej tęczówki (stan zapalny, spowodowany noszeniem starych soczew). Brwi mam jak Leonid Breżniew, bo nie chce mi się włosów wyrywać. Skóra jak na nogach hobbita, wysuszona i zgrubiała. Zęby proste niczym Karpaty. W dodatku jest zimno i przez to mam tak czerwony nochal jakbym codziennie z rana piła denaturat. kurwa, no jak ja wygladam?




oto Leonid Breżniew - dla zobrazowania stanu moich brwi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz